Zainspirowany tekstem Piotra Lisiewicza z ubiegłego tygodnia i wstępniakiem Tomka Sakiewicza, chcę dorzucić od siebie kilka słów. Z perspektywy lat widzę, że wszystko, co osiągnąłem w życiu jako muzyk, dziennikarz, publicysta, zawdzięczam moim rodzicom uformowanym przez Kościół.
Mama była absolwentką szkoły sióstr zmartwychwstanek, tata po ukończeniu architektury znalazł pracę w częstochowskiej Kurii, nadzorując przebudowy i remonty kościołów (w latach utrwalania władzy ludowej nowych nie budowano). To uformowanie dało rodzicom odwagę, by powołać do życia dziewięcioro dzieci, w czasie, gdy każda wizyta mamy u ginekologa z informacją, że jest w ciąży, zaczynała
Mama była absolwentką szkoły sióstr zmartwychwstanek, tata po ukończeniu architektury znalazł pracę w częstochowskiej Kurii, nadzorując przebudowy i remonty kościołów (w latach utrwalania władzy ludowej nowych nie budowano). To uformowanie dało rodzicom odwagę, by powołać do życia dziewięcioro dzieci, w czasie, gdy każda wizyta mamy u ginekologa z informacją, że jest w ciąży, zaczynała